Urodzony w Cork artysta George Bolster ma siedzibę w Nowym Jorku, ze studiem na południe od historycznego Prospect Park na Brooklynie. Mając za sobą imponującą karierę od czasów szkoły artystycznej w swoim rodzinnym mieście w latach 1990., życiorys Bolstera mówi zarówno o tym, jak artyści funkcjonują obecnie zawodowo, jak i o jego szczególnych talentach. Jego profil jest ponadnarodowy z regularnymi wystawami w Europie i Stanach Zjednoczonych; kiedy rozmawialiśmy, właśnie otworzył solo w Uillinn: West Cork Arts Centre. Prace Bolstera stają się coraz bardziej interdyscyplinarne i oparte na współpracy, a on jest zdecydowanie zaangażowany w teorie i idee – troska o badania, które stały się podstawą wielu współczesnych dzieł sztuki. Artysta ma na swoim koncie także szereg ważnych rezydencji oraz znaczącą monografię swojej praktyki, Kiedy nas rozpoznamy, ukaże się w tym roku nakładem Hirmer Verlag. Nasze drogi po raz pierwszy skrzyżowały się w szkole artystycznej. Interesuje mnie, jak Bolster stał się artystą, którym jest teraz, i co myśli o wpływach, które go ukształtowały.
Brian Curtin: Jakie były twoje doświadczenia z edukacją artystyczną w latach 1990. – na przykład pojawienie się wpływu pism teoretycznych i zwrot w kierunku praktyki opartej na badaniach?
George Bolster: Studiowałem malarstwo na uczelniach Crawford i Chelsea, i jest wymowne, że nie malowałem na tych ostatnich. W Cork nauczanie było formalistyczne i wydawało się, że istnieje strach przed mówieniem o sztuce. Ale w Londynie było znacznie większe zainteresowanie dyskursem artystycznym. Kiedy zaczynałem w Chelsea, byłem defensywny ze względu na moje wcześniejsze doświadczenia, do tego stopnia, że korepetytorzy wzięli mnie na bok i powiedzieli, że są tam, aby mi pomóc! Zrelaksowałem się i nauczyłem się wspierać i konstruktywnie nie lekceważyć. Nazywano mnie Tristram Shandy, postacią ekscentryczną.
Początkowo zetknąłem się z teorią, czytając publikacje Zone Books, co doprowadziło mnie do sztuki konceptualnej. Ale w przypadku konceptualizmu czułem, że poetyka spłaszcza się suchym językiem i egzekucją. Pomysły na praktykę opartą na badaniach stały się bardziej atrakcyjne iw konsekwencji wiele moich prac polegało na współpracy, niezależnie od tego, czy pracowałem z muzykami, czy naukowcami. W przypadku konceptualizmu czułem się ograniczony, choć może to tylko ja!
BC: Jak wyglądała londyńska scena artystyczna, kiedy ukończyłeś studia?
GB: To był czas YBA (Young British Artists), którzy przybyli z Goldsmiths, kiedy kończyłem studia magisterskie na Central Saint Martin's. Większość uwagi przyciągali absolwenci Goldsmiths, handlarze dzieł sztuki na ich pokazach dyplomowych, ale wystawiałem w mniejszych, alternatywnych miejscach, w tym na pokazach w Chisenhale Gallery.
Nigdy nie czułem się brytyjskim artystą, jakim była marka, i miałem problem z celebrowaniem tego terminu ze względu na kolonialną historię. Nie próbowałem się dopasować.
BC: Dłuższy wywiad mógłby to rozwikłać. Ale w którym momencie przeszedłeś od „niedawnego absolwenta” do profesjonalisty?
GB: W 2004 r. byłem kuratorem międzynarodowej wystawy zbiorowej „Multiplicity” w Fota House w Cork, finansowanej przez Arts Council. Ten projekt trwał ponad rok, ponieważ ostatnim miejscem była Galeria Kontekstowa w Derry. Dzięki temu doświadczeniu rozwinąłem praktyczne umiejętności we wszystkich aspektach zarządzania sztuką, w tym zapobiegawcze rozwiązywanie problemów. „Wielorodność” dała mi poczucie bycia proaktywnym i budowania społeczności – coś, za czym zawsze tęskniłem, ponieważ bycie artystą może być samotne.
BC: Jak pod tym względem rozegrała się Twoja przeprowadzka do USA w 2008 roku?
GB: Początkowo przeprowadziłem się do San Diego i zareagowałem na tę nagłą zmianę, będąc kuratorem Festiwalu Sztuk Wizualnych TULCA w Galway, któremu nadałem tytuł „i-Podism: Cultural Promiskuity in the Age of Consumption”. Pracowałem z artystami, których twórczość miała na mnie wpływ podczas mojej przeprowadzki, z iPodem jako metaforą osobistej cyfrowej biblioteki ważnych zabytków. Była to również autokrytyka postaci kuratora poprzez usunięcie wszelkiego ukrytego poczucia obiektywizmu i przyjęcie subiektywności – ponownie, będąc proaktywnym, jednocześnie przeciwstawiając się oczekiwaniom tego, kim lub czym jesteśmy. Przeprowadzka do Stanów Zjednoczonych była również ważna, ponieważ w moich wczesnych pracach zacząłem odchodzić od dekonstrukcji obrazów chrześcijańskich.
BC: Czy był na to katalizator?
GB: Ukończyłem Rezydencję Roberta Rauschenberga, a następnie rezydenturę w Instytucie SETI – organizacji badającej życie pozaziemskie. Odkryłem aktywizm Rauschenberga na rzecz ochrony środowiska w latach 1960. XX wieku i to, jak wraz z Warholem i innymi stworzył on „Muzeum Księżyca”, które zostało dołączone do Apollo 12 w 1969 roku. Następnie odwiedziłem NASA, aby zbadać projekt, który digitalizuje mapy Księżyca sprzed Apollo zaczął dalej zastanawiać się nad konserwacją dzieł sztuki dla przyszłości. Ten projekt został umieszczony w starym budynku McDonald's, ponieważ system wentylacji był idealny do przechowywania materiałów archiwalnych. Zasadniczo zainteresowałem się potrzebą wyewoluowania mniej szkodliwych form technologii dla naszej kulturowej długowieczności we wszechświecie.
BC: Instalacje, które ostatnio pokazałeś w Uillin: West Cork Arts Centre, wykorzystują duże żakardowe gobeliny z epickimi krajobrazami.
GB: Zacząłem z Jacquardem w 2014 roku, ale pierwsze eksperymenty zakończyły się niepowodzeniem i wróciłem do tego medium w 2017 roku. Wracając do twojego pytania o badania, w czasach rezydencji spotkałem naukowca, który mówił o znaczeniu niepowodzeń w eksperymentach . Koncepcja niepowodzenia jako warunku odkrycia dała mi głębszy wgląd w, powiedzmy, da Vinci, niż jakiekolwiek studium historii sztuki.
Maszyna żakardowa była podstawą języka obliczeniowego, procesu programowania, którego wynikiem było coś w rodzaju obrazu analogowo-cyfrowego. Interesuje mnie uczynienie z usterek cnoty, inscenizacja pewnego rodzaju dysfunkcyjnej relacji między mną a maszyną, która jest analogiczna do relacji człowieka z otoczeniem.
BC: Wreszcie, w jaki sposób twoje zmieniające się zainteresowania wpłynęły na ciebie osobiście? Podczas wstępnej rozmowy z Seánem Kissane w Uillinn, wróciłeś do religii.
GB: Dorastałem w ateistycznym domu. Religia odpolitycznia twoje interakcje ze środowiskiem. Jeśli myślisz, że pójdziesz do nieba, po co troszczyć się teraz o planetę? Wiara lub niekwestionowana wiedza powoduje, że zatrzymujemy się, trwamy w zastoju. I spójrzmy prawdzie w oczy, ludzie są dużo starsi niż ich bogowie.
Indywidualna wystawa George'a Bolstera „Komunikacja: nie jesteśmy jedynymi, którzy rozmawiają…” była prezentowana w Uillinn: West Cork Arts Centre od 7 stycznia do 11 lutego.
georgebolster.info
Brian Curtin jest urodzonym w Irlandii krytykiem sztuki mieszkającym w Bangkoku. Jest autorem Niezbędne pragnienia: sztuka współczesna w Tajlandii (Książki reakcji, 2021).
brianacurtin.com