„TLEN” w Golden Thread Gallery w Belfaście to wystawa najnowszych prac dublińskiej artystki Aoife Shanahan. 14 monochromatycznych srebrzystych odbitek żelatynowych, umieszczonych w przestrzeni projektu galerii, ułożonych jest jako para, dwie grupy po trzy i większa sekwencja po sześć.
Joyce, Siatka #2, Siatka #3 (2018) o podobnych wymiarach, wszystkie mają wzory przypominające siatkę. Na pierwszy rzut oka przypominają węgle drzewne – nie z naturalnych przedmiotów, a raczej z przemysłowych materiałów, takie są ich na wpół pułkowe kompozycje elementów poziomych i pionowych. Ich obróbka przypomina efekt progowy w oprogramowaniu do manipulacji obrazem, twardy kontrast czerni i bieli, sugerujący wypukłe powierzchnie oddane w relief. Jednak po bliższym przyjrzeniu się Joyce, na przykład zawiera smugi i tony, tekstury, cienkie linie i zakurzone cząsteczki – jak proszek posiekany na linie brzytwą.
Siatka #2 jest znacznie gęstszy – przypomina wykadrowany detal jakiegoś ogromnego drapacza chmur. Siatka #3 jest mniej zajęty i wydaje się istnieć po crescendo wydarzeń w Siatka #2. Joyce zawdzięcza swój tytuł przyznaniu się Shanahan, że kiedy „wystarczająco długo patrzy na ten utwór, sylwetka Jamesa Joyce'a w jego niesławnym meloniku zawsze spogląda wstecz”. Doświadczam również tej pareidolii, gdy przechodzę przez przedstawienie, napotykając fale, roślinność, grzyby, grzybnie, formacje skalne i galaktyki, co w wielu przypadkach musi być mieszanką zaplanowanych i przypadkowych procesów.
Tytuł wystawy „TLEN” nawiązuje do „OxyContin”, silnie uzależniającego leku opioidowego stosowanego w leczeniu bólu. Legalnie dostępny na receptę, jest również powszechnie nadużywanym narkotykiem ulicznym, mielonym na proszek, a następnie wstrzykiwanym lub wciąganym. Shanahan manipuluje narkotykiem w postaci sproszkowanej – wydaje się, że zarówno w postaci suchej, jak i w zawiesinie – aby stworzyć serię fotogramów, formę fotografii bez kamery, której pionierami byli Man Ray, Moholy-Nagy i inni.
Drugie trio prac jest jak przekroje pejzaży. Aktywność koncentruje się wokół cienkiej, białej poziomej fałdy, w której papier fotograficzny musiał być złożony, tworząc namiot, na który upuszczano lub sypano narkotyczny proszek przed naświetleniem – tytuł serii „Kaskada” może być wskazówką do tego procesu . Stworzone efekty są bardzo sugestywne. W Składany papier kaskada #17 (2019) i Składany papier kaskada #13 (2019) biała linia w połowie drogi staje się dnem lasu z intensywnym wybuchem aktywności tuż nad i pod „poziomem gruntu”. Rozciąga się jednocześnie w górę w kierunku czaszy i głęboko pod ziemię.
In Składany papier kaskada #9 (2019) odparowane krople pozostawiają sypkie ślady, tworząc maleńkie białe włókna, jak strzępki wyruszające w atramentową czerń. Jednocześnie przypominają mi się nocne zdjęcia lotnicze, przerywane koncentracją światła elektrycznego w terenie zabudowanym. To przesunięcie z mikro do makro jest również widoczne w innych miejscach wystawy, od szczegółowej serii „Fale” po wiry i formacje galaktyk Kosmiczny #1 i Kosmiczny #2.
Prace z serii „Pejzaż morski” i „Fale” są ułożone od małych do dużych i znów małych. W Pejzaż morski #4 (2018) fale rozbijają się o formacje skalne, zalewając je strumieniami piany i rozpryskując się w powietrze. W Pejzaż morski #6 (2018) fale zderzają się z brukowanym krajobrazem w sejsmicznej fluktuacji, jak dwie walczące siły w jakiejś odległej epoce geologicznej. Przypomina mi się seria „Matrix of Movement” Tracy Hill, w której artysta manipuluje danymi z komercyjnej technologii geomatycznej, aby tworzyć wciągające, monochromatyczne pejzaże. W Fale #1 i Fale #2grzybopodobne formy kolonizują całą dostępną przestrzeń, tworząc sieci skrzeli, szczelin i półek; przypominają również pomarszczone formacje piaskowe lub tkankę pod mikroskopem. Dwa kolejne „Pejzaże morskie” uzupełniają tę wciągającą sekwencję, w której skala i detale narastają, a następnie opadają – być może metaforą euforycznego pośpiechu i nieuchronnego zjazdu stymulatora.
Zgodnie z tekstem galerii, prace są próbą podkreślenia, w jaki sposób abstrakcja może być wykorzystana jako „skuteczny sposób mówienia […] o problemach związanych z uzależnieniem” i „kwestiami związanymi z fotograficzną reprezentacją”. Shanahan, absolwent farmacji, intensywnie zaangażował się w niezwykłe medium, którego historia jest najeżona korupcją i masowym uzależnieniem z powodu agresywnego marketingu producentów Purdue Pharma, należących do rodziny miliarderów Sacklerów. To nie pierwszy przypadek zderzenia fotografii i wielkiej farmacji. Nan Goldin – sama powracająca do zdrowia uzależniona od oksykontiny – poprzez swoją grupę aktywistów PAIN (Prescription Addiction Intervention Now) zajęła się bezpośrednio rodziną Sackler, organizując protesty w głównych instytucjach artystycznych, które skorzystały z jej darowizn filantropijnych. To skłoniło Metropolitan Museum w Nowym Jorku, Tate Britain i Tate Modern do usunięcia tabliczek z nazwiskiem rodziny. Jednak pomijając te rozważania, prace Shanahan osiągają same w sobie surowe i tajemnicze piękno.
Jonathan Brennan jest artystą opartym w Belfaście.