Przyjaciel wysłał dla mnie świetna karta Biennale Bingo w Wenecji, kiedy wyruszam na lotnisko, a niedługo po przylocie zaczęło się zapełniać1. Na tym potwornym pokazie co dwa lata powtarzają się wzorce, napięcia między rynkiem a środkami publicznymi, krzykliwy PR i rzeczywista sztuka, z dużą ilością nierówności i nadmiaru. Bardzo ruchliwy austriacki pawilon retro zawierał wiele z tych sprzeczności, a towarzyszył mu katalog, który był bardziej magazynem meblowym niż manifestem, ale o dziwo obie te rzeczy.
Jak być może słyszeliście, 59. edycja przesunęła swój historyczny brak równowagi płci w stronę kobiet, z 80% dominacją w wystawach Arsenale i Central Pavilion dyrektor artystycznych Cecilii Alemani. Nacisk na artystki nie oznacza jednak, że program kuratorski był poza krytycznym zarzutem, ponieważ praca była bardzo pomieszana z silnym modernistycznym wydźwiękiem. Tymczasem niezależnie kuratorowane pawilony narodowe nie poszły w ich ślady i miały mniej więcej równy trójstronny remis kobiet, mężczyzn i pokazów grupowych.
Ogromne rzeźby Simone Leigh zdominowały i zaakcentowały wszystkie miejsca wystaw.3 Zdecydowany faworyt i zdobywca Złotego Lwa, prostota formy i przekazu w tych pracach są skomplikowanymi przykładami kulturowego zawłaszczenia z potencjałem dekolonizacji. Ogromne wsparcie finansowe na realizację tych rzeźb ostro kontrastuje ze skromnymi budżetami niektórych krajów afrykańskich i projektów innych rdzennych artystów, którzy walczyli o widoczność.
W dziwnej geografii pawilonów narodowych nadal rządzą narody G7, a nie G20 – przeważają dawne mocarstwa kolonialne i ich pawilony. Istnieje pozorne równe pole gry, na którym Holandia zdecydowała się działać i oddała swoją przestrzeń Giardini Estonii, która nie ma stałego budynku. Ten gest nie opłacił się tak dobrze, ponieważ Holendrzy znaleźli się obok programu finansowanego przez Fundację Wiktora Pinczuka, w którym na otwarcie pojawił się nawet prezydent Zełenskij Zooming4. Instalacja filmowa Melanie Bonajo została wykonana niezwykle pobłażliwie, mimo że dotyk, intymność i samotność są tak istotne i post-Covid. Niewiele lepiej wypadła Estonii sprzeczka między artystą a kuratorem, która zaowocowała bardzo zagmatwanym przedstawieniem.
Więcej pieniędzy nie zawsze tworzy najlepszą sztukę, ale moimi ulubionymi pawilonami były Francja i Włochy (które mają budżety sięgające milionów euro). Instalacja na planie filmowym Zineba Sediry i film biograficzny zawierały treści, których brakowało mi w głównych programach kuratorskich. Jej historia życia opowiedziana poprzez wojowniczy film i kulturę undergroundowego tańca, zmieniła style i techniki z dobrym humorem, który nie powinien był działać, ale działał znakomicie. Pawilon French5 był częścią planu filmowego i kinowego – przebierał się za salon, bar, magazyn filmów i wiele innych, gdzie kręcono prace. W podobny sposób prezentacja Italian5 zaakcentowała dawne otoczenie magazynu, zamieniając go w opuszczoną postindustrialną fabrykę, z dziwną mieszanką zbędnych maszyn, węży klimatyzacyjnych, maszyn do szycia i ciemnego, zalanego wodą molo z symulowanymi świetlikami. Chociaż była to niesamowita i wciągająca instalacja, która kazała zgadywać, kiedy przeczytałam więcej o głównych sponsorach będących domem mody couture i producentem superjachtów, narracja Gian Marii Tosattiego wydawała się zagrożona i sprawiła, że praca była dziwnie dosłowna lub współwinna.
Być może nawiązałem pewne związki z wojną na Ukrainie, ale była to zbyt niedawna katastrofa, aby odzwierciedlić się w eksponatach sprzed trzech lat. Największym słoniem w pokoju nie była rzeźba Kathariny Fritsch (wielkiego słonia w holu wejściowym w Pawilonie Centralnym), ale pawilony Niemiec i Hiszpanii, które miały ten sam pokaz. Obaj mieli interwencje architektoniczne, w wyniku których galerie były puste, a zamiast tego dostarczyli przewodniki i mapy miasta dla zwiedzających i turystów. Niemcy pokazały miejsca oporu i pomniki wojenne, a Hiszpania pokazała miejsca, w których można zbierać darmowe książki. Te antyspektakularne gesty, zakorzenione w szczegółowych badaniach, stworzyły lepsze katalogi – trudny hazard na takim wydarzeniu jak to.
Jak na ironię, pomiędzy nimi w Giardini znajdował się pusty rosyjski pawilon, z którego kuratorzy i artyści wycofali się w chwili, gdy biennale zabroniło ich udziału. Ciągła obecność policji i goście fotografujący zamknięty budynek niestety stworzyli coś z niczego. Byłem świadkiem bardzo dynamicznej sesji sprzątaczki z taczką worków na śmieci, która bez wątpienia stanowiła swego rodzaju oświadczenie w mediach społecznościowych. Naprzeciwko znajdował się Pawilon Nordycki, który tymczasowo stał się Pawilonem Samów, zaludnionym w dni prasowe przez wielu szczęśliwych, etnicznie ubranych ludzi. Uczestnictwo, a nie prezentacja wydawały się tutaj kluczowe, ponieważ dzieła sztuki wydawały się przypadkowe dla tego wielkiego gestu narodów nordyckich, które dzielą tę rdzenną ludność i kulturę. Australia i Nowa Zelandia miały silne rdzenne podziękowania i treści, oferując mile widziany wybuch dźwięku, stroboskopu i obozu.
W erze postinternetowej sztuki przyjaznej Instagramowi najlepsze prace były zaskakująco nie do sfotografowania. Widz musiał być fizycznie obecny, aby doświadczyć dzieła. Seria laserów i pryzmatów wyświetlała napisy na taśmie w całym japońskim wnętrzu pawilonu zbiorowego Dumb Type, migając słowami i kropkami, co czyniło go bardzo trudnym do odczytania i niemożliwym do uchwycenia.
Główne pokazy kuratorskie oferowały wiele prac z wysoce kunsztownymi detalami, które czasami były przytłaczające, ale w większości irytujące. Labirynt prac kładł nacisk na tworzenie, z brzękiem modernistycznych narracji, które trudno mi było przeanalizować ze współczesną sztuką i myśleniem. Po długim spacerze po Arsenale cudownie nabrał sensu Irlandzki Pawilon Niamha O'Malleya6. To tutaj ręcznie wykonane, eleganckie i nieliczne prace przemówiły do mnie bardziej niż maksymalistyczny główny pokaz. Prace mają inne wyrafinowanie, którego nie było gdzie indziej, które również odrzucało abject. Wystawa O'Malley trafiła we właściwe nuty, łącząc się lepiej niż kuratorka biennale mogła wyrazić w swoich wyborach.
Alan Phelan to artysta, który mieszka i pracuje w Dublinie. Jego podróż do Wenecji była samofinansowana dzięki akredytacji prasowej dostarczonej przez VAI.
alanphelan.com
Uwagi:
1 Zobacz: hyperallergic.com/725426/venice-biennale-bingo-card
2 Austria (biennalekneblscheirl.at)
3 Stany Zjednoczone (simoneleighvenice2022.org)
4 Zobacz: new.pinchukartcentre.org/thisisukraine
5 Włochy (notteecomete.it)
6 Irlandia (irlandia2022.ie)